Wyjeżdżając spod domu termometr w aucie pokazywał 32 stopnie, a Adrian powitał mnie na poddaszu. Jesteście sobie w stanie wyobrazić jak gorąco jest na poddaszu w samo południe? Bardzo gorąco. Najpierw przygotowania u Pana Młodego, później u Panny Młodej. U Kasi na dole jest klimatyzacja, na górze nie ma. Zgaduj zgadula gdzie jest koszul… suknia?! Tak, już wiecie.U Kasi panował totalny luz. Było tak luźno, że luz udzielił się nawet firmie taksówkarskiej, która nie przyjechała. Szkoda? Żadna szkoda! Teraz wszyscy z uśmiechem na twarzach wspominamy, że Pannę Młodą do ślubu wiózł fotograf!
Kasia ze swoją kobiecą obstawą została bezpiecznie dowieziona pod kościół. Adrian cierpliwie czekał przed ołtarzem.
Wisienką na torcie tego dnia było przyjęcie w Winiarni nad jeziorem. Goście weselni bawili się w najlepsze, a przyjęcie z każdą kolejną minutą nabierało rozpędu. Otoczenie zieleni i wody, skąpanych w cieplutkiej temperaturze zachodzącego słońca, dawało poczucie swobody i zapewniało ucztę dla oczu. Przyjęcie pochłonęło nowożeńców, a ja z niecierpliwością zerkałem na słońce. Już pora, abym zabrał ich nad jezioro. Kasia z Adrianem bawili się tak dobrze, że dojście na miejsce zajęło nam kilka chwil. Doszliśmy. Mieliśmy parę minut więc poprosiłem aby się przytulili i pocałowali. On całował ją czule, Ona zaczęła tańczyć. Objęli się, zaczęli tańczyć… Nie musiałem prosić o nic więcej. To właśnie jest MIŁOŚĆ!
Zapraszam Was do obejrzenia materiału ze ślubu Kasi i Adriana.
Planujecie swój ślub?
Jestecie w trakcie przygotowań i szukacie fotografa? Zapraszam do kontaktu 🙂